×

SPA znad Martwego Morza od AVON

Witajcie!

Czy ja już pisałam, że kocham peelingi?
Pewnie, że pisałam. :-) Peelingi wprost uwielbiam. Po pierwsze za to drapanie, po drugie za złuszczanie, po trzecie za pozostawienie gładkiej skóry.

Dzisiaj chciałąm Wam pokazać peeling od AVON. Nie szaleję za tą firmą, z katalogowych wolę Oriflame, ale kilka produktów lubię.
Do nich należy seria planet spa dead sea minerals, czyli z minerałami z Morza Martwego.
Cała seria jest super i często do niej wracam.

A dzisiaj o:

Wygładzający peeling do ciała z minerałami z Morza Martwego



 Jak wiecie AVON nie rozpisuje się za bardzo o swoich kosmetykach :) Ani na stronie ani w katalogu nie mogę znaleźć kilku choćby o nim słów. Dlatego podam Wam tylko skład:


Na składach za bardzo się nie znam, ale widzę tutaj PEG i parabeny.

Cena regularna tego peelingu to 33 zł , w obecnym jeszcze katalogu kosztuje 21,99 zł - ja swój obecny dostałam od koleżanki, ale nie jest to pierwsza moja tubka tego peelingu. Chyba trzecia albo czwarta, także wracam do niego :)




Konsystencja tego peelingu to szarawo-przezroczysty żel, w którym zatopiona jest spora ilość drobinek peelingujących. Nie widać tego tak dobrze na zdjęciu, ponieważ część drobinek jest przezroczystych i wydaje się jakby peeling miał ich mało. Tak na prawdę peeling ma dużo drobinek.


DZIAŁANIE:

Peeling bardzo dobrze ściera martwy naskórek. Używam go tak: najpierw zwilżam ciało, zakręcam prysznic i peelinguję się od stóp do głów, a dokładniej od łydek po ramiona :D
W trakcie masażu peelingiem staje się on biały i zmienia odrobinę konsystencję na kremową, raczej się nie pieni. Drobinki w nim zawarte nie ulegają rozpuszczeniu, więc nie musimy się śpieszyć, możemy spokojnie wykonywać masaż. 
Peeling delikatnie drabie, ale nie kaleczy, drobinki nie są bardzo ostre.
Po peelingu całego ciała spłukuję go ciepłą wodą.

Po jego użyciu skóra jest bardzo gładka, jest jakby wypolerowana. Peeling nie ma w sobie olejków, nie pozostawia tłustej warstwy, ale pozostawia na prawdę wrażenie gładziuteńkiej i nawilżonej skóry.

I zapach... Nie jest to typowy piękny zapach, mi kojarzy się z błotem wymieszanym z solą i piaskiem, ale... UWIELBIAM GO! Ten zapach bardzo mnie odpręża. Jest taki sam jak w innych produktach tej serii - kremie do rąk czy maseczce. Ciężko go opisać, kto zna ten sam może zdecydować czy mu pasuje czy nie.

Czy ja go polecam?
TAK!

 Jak pisałam wyżej - ja do niego często wracam.

Jakie peelingi lubicie najbardziej?

Anna

16 komentarzy:

  1. Zdecydowanie nie kusi :) Wolę peeling bzowy od Joanny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z Planet Spa mam tylko kojące serum do skóry wokół oczu, muszę je w końcu zrecenzować :)
    A peelingi też uwielbiam, chociaż jak na razie trzymam się jednego - arbuzowego Tutti Frutti z Farmony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam z planet spa maseczkę błotną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nie kusi, choć go mam ; > Kolor dziwny, ale ok, jeśli to naturalny wynik a nie dodatek barwników... Zapach jakiś chemiczny, typu chemiczny ogórek... Konsystencja jeszcze najlepsza, ale też dla mnie te drobinki są za delikatne i mogloby być ich więcej.. A opakowanie dodatkowo dobija.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie :) A zapach całej serii jest taki, ale ja go bardzo lubię

      Usuń
  5. muszę wypróbować :) akurat tę serię z Avonu bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem wierna peelingowi kawowemu, nie zamienię go na nic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasteczko, ale jakiemuś kupnemu :) czy robionemu samodzielnie?

      Usuń
  7. Z tej serii najbardziej kiedyś lubiłam krem, miał boski zapach i świetnie działał.

    Wybieram najczęściej peelingi cukrowe a moim faworytem jest peeling z serii marokańskiej z YR .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego z YR jeszcze nie miałam.
      Ja peelingi uwielbiam w ogóle - uwielbiam solny z FM, cukrowe też lubię - z Marizy jest fajny

      Usuń
  8. Miałam go i kilka błotnych kosmetyków z tej serii, ale moją ulubioną z Avon jest seria oliwkowa :)Peelingi bardzo lubię i idą u mnie zazwyczaj na pierwszy ogień.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetykoholizm , Blogger