×

Biały Miś... wróć... Biały Jeleń!

Witajcie!

Tak, wiem... Paskuda ze mnie... Obiecałam rozdanie i cisza :)
Prawda jest taka, że jeszcze nie wszystko, co jest przeznaczone na rozdanie, do mnie dotarło. Jak tylko dojedzie to i owo - rozdanie pojawi się na blogu.

A dzisiaj chciałam Wam pokazać kosmetyk, którego ostatnio używam.

BIAŁY JELEŃ, Żel do mycia twarzy z aloesem i ogórkiem, Pollena Ostrzeszów.



Hipoalergiczny żel do mycia twarzy Biały Jeleń z aloesem i ogórkiem przeznaczony jest do oczyszczania skóry normalnej i mieszanej. Delikatnie usuwa makijaż i zanieczyszczenia oraz zapobiega rozwojowi bakterii. W efekcie skóra twarzy jest dokładnie oczyszczona, odświeżona, gładka i miękka.
Przebadany dermatologicznie wśród osób z alergiami skórnymi.

Zawiera:
- ksylitol i laktitol - składniki utrzymujące prawidłową równowagę ekosystemu mikroflory skóry;
- ekstarkty z aloesu i ogórka - zapewniające odpowiedni poziom nawilżenia i uczucie odświeżenia;
- alantoina i pantenol - łagodzące podrażnienia skóry i stymulujące jej naturalne procesy regeneracyjne

Sposób użycia:
Na zwilżoną skórę twarzy i szyi nanieść niewielką ilość żelu, delikatnie rozmasować i spłukać wodą.

Pojemność: 200 ml
Cena: ok. 6,50 zł

MOJA OPINIA:
Zainteresowana ofertą Polleny Ostrzeszów i marki Biały Jeleń, sięgnęłam po ten żel do twarzy. Stwierdziłam, ze za kilka złotych warto spróbować, ponieważ sporo produktów tej marki cieszy się dobrymi opiniami, a produkty są hipoalergiczne.

Opakowanie: buteleczka z otwarciem typu "press". Ja bardzo lubię tego typu otwarcie, jest na 2. miejscu po pompce jako ulubiony :)


Konsystencja/wydajność: Żel ma lekko ciągnącą się konsystencję, żelową, ale taki... lekki glutek. Sprawia to, że wylewamy go na dłoń zazwyczaj trochę więcej niż zamierzamy, co wpływa na zmniejszenie wydajności. Można to jednak powoli opanować. Zazwyczaj do umycia twarzy używałam jednej takiej porcji i więcej nie było potrzebne. Żel średnio się pieni, więc taka ilość była optymalna. Używam go coś około miesiąca, prawie codziennie, i mam jeszcze pół buteleczki.
Zapach: Delikatny, świeży, bardziej aloesowy niż ogórkowy, mi odpowiada.



Działanie: Żel faktycznie dobrze oczyszcza i odświeża cerę. Szaleństwa nie ma specjalnego, ale swoje podstawowe działanie spełnia. Oczu nim nie zmywałam ( nie próbowałam nawet ) ale makijaż z pozostałej części twarzy zmywa całkiem dobrze. Nie stosuję bardzo ciężkich podkładów, więc nie wiem jakby się sprawdził, mój Lirene City Matt, róż Bell i Sleek, puder IsaDora - zmywa bez najmniejszego problemu.
Skóra jest czysta i świeża.
Na początku wydawało mi się, że skóra mi się po nim szybciej przetłuszcza w strefie T, ale tak było po dwóch pierwszych użyciach, później nic takiego się więcej nie pojawiło.
Nie powiem jak wpłynął na zmiany trądzikowe, ponieważ...
Przekonałam się już w 100%, że moje zmiany były na tle nerwowym, podjęłam ważną decyzję, oswoiłam się z nią i zmiany jak ręką odjął - wszystko się goi i nowego nic nie wyskakuje.
Próbuję też ostatnio metody OCM, ale jakoś zmycie twarzy ręczniczkiem z mikrofibry mi nie wystarcza i muszę użyć żelu. Ten okazuje się wystarczający do zmycia resztek z olejów, które czułam na twarzy.
NIE WIEM czy kupię go ponownie. Dlaczego? Brakuje mi w nim jednej rzeczy. Od kiedy wypróbowałam żel do mycia twarzy z 3 kroki Clinique nic mi do końca nie pasuje :) brakuje mi tego mega odświeżenia, które dzięki Clinique poznałam. Polecam jednak spróbować.
Skład też nie powala na kolana.

Skuszę się jeszcze na wersję niebieską, po drodze mam jeszcze żel do mycia twarzy z Green Pharmacy. Zobaczymy jaki będzie efekt. Jeżeli nie spasują mi do końca - kupię pełnowymiarowy żel Clinique.

W sumie żel nie ma jakichś dużych wad, ani też mega zalet. Chyba jest po prostu średniaczkiem :)

A Wy jak, Moje Drogie Koleżanki? Używałyście już?
U kilku dziewczyn już go widziałam :)

41 komentarzy:

  1. Ja byłam tak rozczarowana żelem do higieny intymnej z białego jelenia (bez kitu, chyba z 10 miesięcy go męczyłam, po drodze sięgając po dwie butelki lactacydu),że na kolejny specyfik na pewno się nie skuszę. Zresztą i tak wolę mydła :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie ciągnie mnie do niego ;) Zresztą ja muszę używać tych antybakteryjnych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam ten żel. Obecnie testuje go moja siostra i jest z niego bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie stosowałam, ale moje koleżanki były z niego bardzo zadowolone :)

    OdpowiedzUsuń
  5. używałam i ten i niebieski
    jedyne co mi nie dopowiadało to konsystencja-zbyt rzadka jak na mój gust ;/
    ciekawa jestem jakie będą Twoje wrażenia po niebieskim
    zostaję i rozsiadam się u Ciebie na dłużej ;)
    pzdr
    Jus

    OdpowiedzUsuń
  6. nie mialam tego kosmetyku, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie za mocne detergenty, miałabym Saharę na twarzy.

    Bardzo lubię "wegetariańską wersję" "Białego Jelenia" w kostce czyli "Białego Wielbłąda".

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam z nim styczności. Niestety produkty białego jelenia są słabo dostępne. Jak na razie myję buźkę pastą domowej roboty :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie widziałam i nawet nie słyszałam. Od jakiegoś czasu używam żelu z Vichy i nie wiem co o ńim myśleć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś coś miałam z Normaderm, ale to był chyba tonik.
      Chciałabym wypróbować jeszcze żel do mycia Sebium z Biodermy, może byłby lepszy od Clinique ( i tańszy)

      Usuń
  10. Miałam niebieską wersję. Jakoś do mnie nie przemawia. Męczyłam się z nim strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam ten żel, pisałam już o nim kilka razy^^

    OdpowiedzUsuń
  12. nie miałam go, ten skład nie do końca mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też tak mam, przywiązuję się do ulubionych.
    Obserwuję i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam ten sam żel i ogólnie jestem z niego zadowolona, jest właśnie takim średniaczkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  15. moich mydeł już nie zdradzę; no tak myślałam, że temat odżywek masz obeznany; a jak z kaszą jaglaną? ja moich alergików na niej chowałam :); odkwasza organizm!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja miksowałam z owockami ze słoiczków, wtedy mi się wydawało, że to konsystencja musu; mój znajomy z muko. też miał co jakiś czas to zakładane, gdy trzeba go było bardziej wzmocnić :)

      Usuń
  16. Nie miałam okazji, jakoś mnie nie kusi szczerze mówiąc:)

    OdpowiedzUsuń
  17. póki co czeka na mnie w kolejce żel pod prysznic Biały Jeleń, nie wiem czy wypróbuję ten żel do twarzy bo właśnie też czaję się na Clinique :)

    OdpowiedzUsuń
  18. kurcze mnie starsznie korci Clinique ale na razie pozostaje Biały Jeleń;p;p

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja używam aktualnie mydła Biały Jeleń do twarzy i przyznam ,ze jest o wiele lepsze niż wszystkie żele, które miałam do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja nie używałam, ale i też mnie nie ciągnie...
    Widziałam ich produkty w Biedronce.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie miałam go, ale Biały Jeleń mnie nie kusi :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie używałam - ale powiem że Jelonkowe mydła strasznie mnie wysuszają więć boję się próbować:)

    OdpowiedzUsuń
  23. jako malinowa klubowiczka dołączam do obserwatorów.

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja do tej pory Jelenia tylko z mydłami kojarzyłam :)

    Żel Clinique'a to jedyny żel do twarzy, który stosuję, i nie zamienię go na żaden inny! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. używałam kiedyś też Białego Jelenia do mycia twarzy (jakąś inną wersję) i szczerze powiedziawszy nie mogę sobie przypomnieć jak na mnie działał, to chyba znaczy, że rzeczywiście jest takim przeciętniakiem, cudów nie ma ale krzywdy nie robi :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie znam, ale chętnie poznam.... Lubię Jelenia.

    OdpowiedzUsuń
  27. Muszę wypróbować w sumie 6,50 nie fortuna ;)
    Co do żelu z Clinique, podzielam zdanie, jednak różnica cenowa jest niesamowita!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetykoholizm , Blogger