Samoopalenizna z NUXE: Silky Self Tanning Body Lotion
Cześć,
Przedwczoraj wycisnęłam z niego resztki, zmasakrowałam opakowanie wydobywając jego ostatnią kropelkę i... uświadomiłam sobie, że jeszcze Wam o nim nie pisałam :)
Opalanko...miałam na nie czas tylko w trakcie urlopu. Solarium? byłam 4 razy, o czym pisałam TUTAJ, ale ostatnio brak czasu ( a raczej męża w domu po południu). Co zostaje? Samoopalacze i balsamy brązujące :)
Wiele dziewczyn wybiera właśnie ten sposób koloryzacji ciała. Ma swoje plusy i minusy, ale jak już się wprawimy w boju, to wszystko jest ok.
Pierwszych balsamów brązujących zaczęłam używać w liceum - pamiętam :) Kolastyna, balsam orzechowy. Nałożony zbyt grubą warstwą robił pomarańczowe plamy, ale nie był zły. Później miałam fazę bladości przez kilka lat, później fazę solarki, a od 3-4 lat w miarę regularnie ( czytaj w okresie letnim ) używam balsamów brązujących, a czasami samoopalaczy.
Jakiś czas temu w moje ręce wpadł:
Jedwabiste mleczko samoopalające nadaje skórze już 1. dnia po aplikacji naturalną, równomierną opaleniznę oraz wspaniały, opalizujący połysk.
Mleczko samoopalające nawilża skórę i nadaje jej zdrową, naturalną opaleniznę.
To aksamitne mleczko z maleńkimi złocistymi perełkami nawilża, nadaje skórze opalizujący połysk i podkreśla jej piękno. Dzięki mlecznej konsystencji łatwo i szybko się rozprowadza oraz nie pozostawia smug.
Już w kilka godzin po zastosowaniu skóra nabiera ciepłego, letniego kolorytu.
Opakowanie to tubka o pojemności 100 ml - jest wygodna, produkt dobrze się wyciska, jedynie do aplikacji ostatniej porcji produktu konieczne było przecięcie opakowania. W środku znajdowała się ilość pozwalająca na jeszcze jedno użycie na całe ciało. Zatrzask tubki otwiera się dość ciężko, ale w przypadku produktu samoopalającego uważam to za plus. Byłoby źle, gdyby zawartość się nam gdzieś niechcący wypłynęła.
Konsystencja jest lekka, odrobinę jakby puszysta. Rozprowadza się na ciele z lekkim oporem, dlatego przed jego aplikacją wolałam posmarować ciało balsamem nawilżającym, bądź z tym balsamem go wymieszać. Tak czułam się pewniej, a na skórze lądowała cieńsza warstwa produktu.
Nie udało mi się tego do końca ująć na zdjęciu, ale wprawne oko może się dopatrzy. Malutkie złociste drobinki. Malusieńkie. Na skórze niemal niezauważalne, ale dodające jej złotego kolorytu i blasku. Ja taki efekt bardzo lubię, ale wiem, że nie każdemu to odpowiada. Drobinki utrzymują się do mycia :)
Produkt nadaje skórze bardziej złocisty niż brązowy kolor, nadaje jej zdrowego kolorytu, ładnego blasku, ale nie zrobimy sobie niem mega opalenizny. Nie smuży, nie zrobiłam sobie nim plam. Schodzi równo ze skóry.
Zapach - po nałożeniu pachnie.. cytrusowo? grejpfrutowo? w trakcie działania ze skórą nabiera charakterystycznego samoopalaczowego zapachu. Zmycie go załatwia sprawę.
Ja nakładałam samoopalacz tylko na noc. Nie lubię nakładać ich na dzień, ponieważ nie czuję się komfortowo z tym zapachem i nieważne czy jest to samoopalacz, balsam brązujący czy co.
Tylko na noc :)
Pomimo tego, iż produkt przeznaczony jest do ciała ( do twarzy NUXE ma inny samoopalacz - Kremowa Emulsja Samoopalająca do Twarzy ), użyłam do również dwa razy do buźki i byłam zadowolona z efektu. Nie zapchał, nie spowodował podrażnienia, więc ewentualnie te może być :)
A razem z mleczkiem otrzymałam taką piękną, wakacyjną kosmetyczkę :)
Lubicie samoopalacze / balsamy brązujące?
Wiem, że wiele z Was w lecie po prostu się opala, ale ja nie mam na co dzień ( ani nawet weekend) zbytniej możliwości opalania się :(
Ania / Kosmetykoholizm
Przedwczoraj wycisnęłam z niego resztki, zmasakrowałam opakowanie wydobywając jego ostatnią kropelkę i... uświadomiłam sobie, że jeszcze Wam o nim nie pisałam :)
Opalanko...miałam na nie czas tylko w trakcie urlopu. Solarium? byłam 4 razy, o czym pisałam TUTAJ, ale ostatnio brak czasu ( a raczej męża w domu po południu). Co zostaje? Samoopalacze i balsamy brązujące :)
Wiele dziewczyn wybiera właśnie ten sposób koloryzacji ciała. Ma swoje plusy i minusy, ale jak już się wprawimy w boju, to wszystko jest ok.
Pierwszych balsamów brązujących zaczęłam używać w liceum - pamiętam :) Kolastyna, balsam orzechowy. Nałożony zbyt grubą warstwą robił pomarańczowe plamy, ale nie był zły. Później miałam fazę bladości przez kilka lat, później fazę solarki, a od 3-4 lat w miarę regularnie ( czytaj w okresie letnim ) używam balsamów brązujących, a czasami samoopalaczy.
Jakiś czas temu w moje ręce wpadł:
Silky Self-Tanning Body Lotion NUXE SUN
Jedwabiste mleczko samoopalające nadaje skórze już 1. dnia po aplikacji naturalną, równomierną opaleniznę oraz wspaniały, opalizujący połysk.
Mleczko samoopalające nawilża skórę i nadaje jej zdrową, naturalną opaleniznę.
To aksamitne mleczko z maleńkimi złocistymi perełkami nawilża, nadaje skórze opalizujący połysk i podkreśla jej piękno. Dzięki mlecznej konsystencji łatwo i szybko się rozprowadza oraz nie pozostawia smug.
Już w kilka godzin po zastosowaniu skóra nabiera ciepłego, letniego kolorytu.
Opakowanie to tubka o pojemności 100 ml - jest wygodna, produkt dobrze się wyciska, jedynie do aplikacji ostatniej porcji produktu konieczne było przecięcie opakowania. W środku znajdowała się ilość pozwalająca na jeszcze jedno użycie na całe ciało. Zatrzask tubki otwiera się dość ciężko, ale w przypadku produktu samoopalającego uważam to za plus. Byłoby źle, gdyby zawartość się nam gdzieś niechcący wypłynęła.
Konsystencja jest lekka, odrobinę jakby puszysta. Rozprowadza się na ciele z lekkim oporem, dlatego przed jego aplikacją wolałam posmarować ciało balsamem nawilżającym, bądź z tym balsamem go wymieszać. Tak czułam się pewniej, a na skórze lądowała cieńsza warstwa produktu.
Nie udało mi się tego do końca ująć na zdjęciu, ale wprawne oko może się dopatrzy. Malutkie złociste drobinki. Malusieńkie. Na skórze niemal niezauważalne, ale dodające jej złotego kolorytu i blasku. Ja taki efekt bardzo lubię, ale wiem, że nie każdemu to odpowiada. Drobinki utrzymują się do mycia :)
Produkt nadaje skórze bardziej złocisty niż brązowy kolor, nadaje jej zdrowego kolorytu, ładnego blasku, ale nie zrobimy sobie niem mega opalenizny. Nie smuży, nie zrobiłam sobie nim plam. Schodzi równo ze skóry.
Zapach - po nałożeniu pachnie.. cytrusowo? grejpfrutowo? w trakcie działania ze skórą nabiera charakterystycznego samoopalaczowego zapachu. Zmycie go załatwia sprawę.
Ja nakładałam samoopalacz tylko na noc. Nie lubię nakładać ich na dzień, ponieważ nie czuję się komfortowo z tym zapachem i nieważne czy jest to samoopalacz, balsam brązujący czy co.
Tylko na noc :)
Pomimo tego, iż produkt przeznaczony jest do ciała ( do twarzy NUXE ma inny samoopalacz - Kremowa Emulsja Samoopalająca do Twarzy ), użyłam do również dwa razy do buźki i byłam zadowolona z efektu. Nie zapchał, nie spowodował podrażnienia, więc ewentualnie te może być :)
A razem z mleczkiem otrzymałam taką piękną, wakacyjną kosmetyczkę :)
Lubicie samoopalacze / balsamy brązujące?
Wiem, że wiele z Was w lecie po prostu się opala, ale ja nie mam na co dzień ( ani nawet weekend) zbytniej możliwości opalania się :(
Ania / Kosmetykoholizm
Ja póki co balsam brązujący używam z Lirene ♥
OdpowiedzUsuńKawowy?? Miałam nie raz, nie dwa :) Są całkiem fajne.
UsuńPolecam też Dove i Palmer's :)
Z Dove nie bardzo lubię balsamy ;D Ale z Palmers nie miałam jescze nic to chetnie bym wypróbowała ;)
UsuńZawsze boję się smug i plam po samoopalaczach i nie znoszę ich zapachu więc zwykle unikam szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńJeżeli faktycznie nie znosisz tego zapachu, to to jest największy problem. Plamy czy smugi idzie łatwo wyeliminować, ale zapach , przynajmniej te kilka godzin, pozostaje.
UsuńJa obecnie nie moge sie opalać bo ciąża to radze sobie balsamem brązującym.
OdpowiedzUsuńA balsam brązujący jest bezpieczny w trakcie ciąży? Pytam, bo nie wiem :)
UsuńSzkoda, że nie ma efektu na ciele :) ale zaciekawiłaś mnie nim pomijając fakt, że marka Nuxe ciekawi mnie od dawna :) konsystencja wygląda ślicznie, te drobinki są niesamowicie kuszące.
OdpowiedzUsuńJak to nie ma efektu? Przecież jest efekt!
UsuńMnie Nuxe bardzo pociąga, bardzo :)
Nie przepadam za samoopalaczami, jedyny który spełnił moje oczekiwania to Vita Liberata, tylko cena niezbyt przychylna :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o nim wiele pozytywnych opinii, ale cena faktycznie wysoka.
UsuńPodobno Fake Bake też jest bardzo dobry
ja ostatnio polubiłam mgiełkę z Yves Rocher:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze. Dawno nie zamawiałam nic z Yves Rocher :)
UsuńNie używam samoopalaczy bo nie lubię po balsamowaniu lecieć myć ręce xd
OdpowiedzUsuńHmm... Balsamuję się w łazience, więc dla mnie to żaden problem :)
UsuńUwielbiam samoopalacze i balsamy brązujące jednak z niektórymi łatwo przesadzić i zrobić sobie kuku ;) Teraz testuję piankę z Avonu i zobaczymy jak się spisze ;))
OdpowiedzUsuńCzekam więc na Twoją opinię o piance!
UsuńDigitalgirl ją polecała :)
Oooo brzmi ciekawie! Muszę go kiedyś capnąć, bo lubię samoopalacze, szczególnie w okresie zimowym :P
OdpowiedzUsuńJa w zimie to raczej bladzioch jestem :)
UsuńAle może się zbiorę do kupy i w zimie tez będę używać :)
Zapach samoopalacza podczas działania - czyli coś a la opalony kurczak - strasznie mnie denerwuje ;/
OdpowiedzUsuńNie używam samoopalaczy, bo się boję, że rozłożę to nierównomiernie... A z opalenizną własną tez u mnie słabo, bo nie lubię się opalać ;p
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na niego :P
OdpowiedzUsuńJa obecnie jestem na etapie poszukiwania idealnego balsamu brązującego. Opalać się nie lubię, a blade nogi nie wyglądają w lecie zbyt estetycznie. Na razie przetestowałam 4 produkty, dwa okazały się totalnymi niewypałami, dwa są OK. Jednak szukam dalej :) NUXE raczej nie kupię, zarówno ze względu na cenę jak i złociste drobiny, których nie toleruję.
OdpowiedzUsuńNie lubię samoopalaczy. Myśląc "samoopalacz" mam w głowie zapach przypieczonej skóry, który często fundowały mi samoopalacze. Od tamtej pory jakoś je omijam :)
OdpowiedzUsuńnie uzywam takich kosmetyków
OdpowiedzUsuńJa mam na razie z eveline i z 4pór roku, ale tego z eveline nie polecam...
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za balsamami brązującymi. Zawsze opalałam się na słoneczku, jednak w tym roku nie miałam czasu. Może uda mi się złapać trochę koloru na urlopie, jeśli pogoda dopisze :)
OdpowiedzUsuń