×

Cellublue - pomocnik w walce z cellulitem

Witajcie :)

Ten post miałam napisać już w piątek, ale zrobiłam sobie weekend bez bloga :)
Weekendy to oczywiście mój ulubiony czas w tygodniu. Chyba się nie dziwicie. W końcu mogę spędzić cały dzień z moim Junioreczkiem , choć ten facet chyba mnie niedługo przerośnie :)

Ale nie o tym przecież chciałam dzisiaj pisać, tylko o takim małym urządzonku, które od miesiąca wspomaga moją pielęgnację, szczególnie ud, pośladków i brzucha.
A mowa o CELLUBLUE.



Łatwy w użyciu
System ssący pomaga masować Twoją skórę podczas wykonywania ruchów opisanych w instrukcji obsługi. Używanie CelluBlue jest niezwykle proste i nie wymaga żadnych przygotowań.
Potwierdzona skuteczność
Rezultaty są widoczne już po 3-4 tygodniach codziennego używania.
CelluBlue jest tani, nie zużywa energii elektrycznej, może być użyty wielokrotnie.
Hypoalergiczny
CelluBlue jest zrobiony z medycznego silikonu. Mogą go używać nawet alergicy! Wyczyścisz go za pomocą odrobiny mydła i wody.
Dzięki małemu rozmiarowi i niewielkiej wadze możesz zabrać CelluBlue ze sobą wszędzie. Z łatwością zapakujesz go do walizki i torebki.
Czym jest CelluBlue?

Za pomocą CelluBlue możesz odtworzyć ruchy słynnego masażu palpate roll.
Masaż ten odznacza się wysoką skutecznością w walce z cellulitem i skórką pomarańczową. Za pomocą naszego kubeczka uzyskasz imponujące efekty w ciągu paru tygodni. CelluBlue może być użyty przy różnych rodzajach cellulitu: mieszanym, tłuszczowym, wodnistym, czy włóknistym.

Jak CelluBlue oddziaływuje na moją skórę?
pożegnaj się na zawsze z cellulitem i skórką pomarańczową!
Masaż za pomocą CelluBlue naśladuje ruchy masażu palpate roll.
Zasysając fałdy skóry, CelluBlue pomaga wyzwolić lipolizę, czyli usuwanie tłuszczu z komórek tłuszczowych, oraz aktywować i optymalizować cyrkulację żylną i limfatyczną. Skóra staje się lepiej napięta!


Cena to ok. 19 €, do nabycia TUTAJ
Profil Cellublue na FB







Wygląda niepozornie, ale to wygodne urządzenie do masażu.
Wbrew pozorom, metoda nie jest innowacyjna, ponieważ działa na tej samej zasadzie, co znane wszem i wobec "banki chińskie".  Pod wpływem ściśnięcia i przyłożenia do skóry, możemy ją delikatnie zassać do środka i wykonywać masaż. Masaż może być oczywiście wykonywany bez zassania skóry i w ten właśnie sposób masowałam sobie brzuch. A uda i pośladki mają grubszą skórę, więc w tych miejscach mogłam sobie pozwolić na mocniejsze masowanie, z zassaniem skory właśnie.
Skórę na masaż trzeba przygotować. poprzez nałożenie olejku ( najlepiej), należy również pamiętać aby masaż wykonywać kolistymi ruchami w stronę do serca.
Używałam Cellublue codziennie lub co drugi dzień. Najczęściej z olejkiem MultiOils Bomb od Evree lub z oliwką HIPP. Połączenie działania masażu z działaniem olejku daje bardzo dobre rezultaty.  Choć cellulit oczywiście całkowicie nie znika ( ale może przy długotrwałym używaniu ), to jest go po miesiącu jakby mniej a skóra jest gładka w dotyku i bardziej jędrna. To samo można by było uzyskać przy używaniu baniek chińskich ale.... I tu zapytacie "Dlaczego wydawać 80 złotych na jedną rzecz, skoro za około 40 zł mogę dostać komplet 4 chińskich baniek?"
Ja mogę odpowiedzieć na to pytanie tylko na podstawie własnych doświadczeń.
Miałam komplet baniek chińskich i robiłam do nich kilka podejść, po czym zestawu się pozbyłam. Dlaczego? Bańki w komplecie są 4, ale dwie duże są bardzo niewygodne w użyciu na sobie samej. Dla mnie były za duże i ciężko nimi było cokolwiek zrobić. Dwie mniejsze były juz całkiem ok, najczęściej próbowałam używać tej drugiej w wielkości. Bańki miały to do siebie, że można nimi dość mocno zassać skórę. Wiem, że dla kogoś to może być plus ale ja zrobiłam sobie ze 2 razy siniaki a poza tym bardzo mnie to bolało. Tak więc pierwszym minusem była dla mnie siła ssące, która w przypadku Cellublue nie jest tak duża i zasypany tylko trochę skóry, odczuwam lekki dyskomfort ale nie jest to ból.





 
Druga sprawa to wykończenie części, która dotyka skóry. W bańkach było to dość ostre zakończenie, które powodowało dodatkowe drapanie skóry, a masaż bez zasysania był drapaniem zwykłym. W przypadku Cellublue ta część jest ładnie wykończona, "na okrągło", wiec obszar brzucha ( a w czasie okresu również pozostałych części - aby nie zasypać wtedy skory) można wykonać przy samym przyciskaniu Cellublue do skóry.
Higiena - Cellublue o wiele łatwiej umyć. Tworzywo, z którego jest zrobiony jest dobrej jakości, nie śmierdzi. I jest wygodniejsze niż bańki.


To tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że post Wam się przyda :)
Ja nie mogę się doczekać używania Cellublue z olejkiem drenującym z Pat & Rub :)

Pozdrawiam
Ania / Kosmetykoholizm

24 komentarze:

  1. też mam i też bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. na szczęście nie mam z czym walczyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z moimi pajączkami jednak muszę uważać na zasysanie skóry :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pajączkami musisz bardzo uważać, ale możesz masować bez zassysania

      Usuń
  4. Mi by chyba nie chciało się go używać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam właśnie wspomniane bańki chińskie, ale przeszkadzał mi ból, o którym piszesz :) A później brak systematyczności zrobił swoje. Skusiłabym się na Cellublue, gdybym miała pewność, że będę regularnie używać, ale nie umiem sobie tego obiecać, więc się wstrzymam. Kupię i będzie leżeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja baniek nie mogłam używać, bo bolało mnie bardzo.
      A przy tym łatwiej o systematyczność, bo mnie nie boli i mogę wykonywać masaż bez obaw.
      Zato muszę wrócić też do masażu szczotką na sucho :)

      Usuń
  6. jak bańka chińska :) to działa

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem za leniwa na takie produkty, nawet szczotkowanie ciała na sucho nie wychodzi mi codziennie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się :) Jednak systematyczność w takich działaniach popłaca :)

      Usuń
  8. też jestem zadowolona z tej banieczki, miałam wcześniej bańki chińskie, po masażu nimi była obolała i posiniaczona.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tego cudaka i jestem bardzo zadowolona z efektów :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo kuszące. Gdy już skończy się mój październik bez zakupów kosmetycznych, to na pewno się nad nią zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie miałabym do tego cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Używam od blisko miesiąca i bardzo sobie chwalę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie znam tego cudaczka, choć czytałam już sporo pochlebnych recenzji na jego temat :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę ciekawy gadżet, ale nie wiem, czy miałabym tyle samozaparcia, żeby go regularnie stosować :<
    Na szczęście mi w walce z cellulitem pomaga regularne pływanie ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetykoholizm , Blogger