×

LE'MAADR A Peeling glikolowy 12%

Witajcie Kochani!

Stosujecie kwasy w pielęgnacji? Przyznam się, że jesienią planowałam jakąś kurację kwasami ale skończyło się tylko na kosmetykach z ich zawartością, np. Serum Bielenda, serum NUXE czy właśnie ten peeling glikolowy.
O działaniach kwasów na  naszą skórę nie będę się tutaj rozwodzić - dużo zostało już o tym napisane.
Spokojnie znajdziecie wiele informacji w necie.






Nasze początki były różne.
Długo robiłam podejścia do peelingu i kończyło się to momentalnym pieczeniem i zaczerwienieniem skóry. Dobrze, że nie nakładałam go od razu na całą twarz tylko na niewielki obszar, mimo tego momentalnie musiałam go zmywać. Dobrze, że miałam przygotowany neutralizator w postaci sody oczyszczonej rozpuszczonej w wodzie. Piekło!!! Zniesmaczona odłożyłam peeling w głąb półki i tak sobie leżał. Myślałam, że jest dla mnie po prostu za mocny.
Po około 1,5 - 2 miesiącach, przy porządkach w szafce, znalazłam peeling i postanowiłam dać mu kolejną szansę. Wieczorem nałożyłam na kawałek skóry i... czułam delikatne mrowienie ale nie pojawiło się ani zaczerwienienie ani bolesne pieczenie więc postanowiłam go nałożyć na całą twarz. Było ok. Pierwszy raz trzymałam peeling 5 minut, po czym zmyłam go samą wodą. Po tym pierwszym razie rano nie widziałam jakichkolwiek efektów.Co prawda producent mówi o używaniu peelingu codziennie przez okres 2-3 tygodnie, przyznam jednak, że bałam się tak częstego używania po poprzednich perypetiach i zdecydowałam się na nakładanie go co 2-3 dni, stopniowo wydłużając czas.
Drugi raz nałożyłam peeling po 2 dniach i zostawiłam go na 10 minut, też bez większych rezultatów ale rano miałam wrażenie delikatnego napięcia/ściągnięcia skóry. Po kolejnych 2 dniach zostawiłam peeling na twarzy na 15 minut i... tak, tu już efekt był widoczny. Rano skóra była gładsza i napięta. Po kilku dniach ( i nadal regularnym stosowaniu peelingu ) skóra zaczęła mi się delikatnie złuszczać. Efekt był bardzo podobny do tego, który miałam przy stosowaniu 2 razy w tygodniu maseczki korygującej z Bielendy, może nieco mocniejszy. Przy maseczce z Bielendy złuszczała mi się skóra tylko na brodzie i na zmianach a przy peelingu glikolowym delikatne złuszczanie miało miejsce również na całej żuchwie, nosie i czole.
Wygodniejszą sprawą przy stosowaniu peelingu jest to, że nakładam go na 15 minut i zmywam i nie muszę o trzymać całą noc na twarzy i wycierać w poduszkę.





Gdy zaczęłam używać peelingu i nie pojawiało się już pieczenie, zaczęłam się zastanawiać dlaczego na początku wystąpiła taka reakcja. Doszłam do wniosku, że skóra była już wtedy podrażniona regularnym używaniem maseczki korygującej z Bielendy oraz serum z witaminą C, również z Bielendy. Była wtedy lekko nadwrażliwa. A gdy skończyłam używanie tych produktów i minęło jakieś 2 tygodnie gdy znów sięgnęłam po peeling. I wtedy było ok. I chyba właśnie używanie zbyt wielu produktów z kwasami na raz było powodem pieczenia.

40 ml peelingu kosztuje ok. 33 zł
Informacje producenta znajdziecie TUTAJ ( KLIK )

Jakie macie doświadczenia z kwasami?

Buziaki dla Was,
Ania | Kosmetykoholizm
PR

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Kosmetykoholizm , Blogger