×

LIRENE | Lawendowy olejek do demakijażu

Witajcie Kochani!

Znowu mnie tu długo nie było. Przyznam, że blogowanie nie sprawia mi już takiej frajdy jak kiedyś, ale… no stęskniłam się trochę :). I najważniejsze - mam Wam do pokazania kosmetyk, który na dobre zagościł w mojej łazience. Pokazywałam Wam go już niejednokrotnie na IG - w końcu zużywam już trzecie opakowanie a kolejne dwa czekają w zapasie. 



 Wiem, że olejki do demakijażu są popularne już od dłuższego czasu, ja jednak długo nie moglam się do nich przekonać, bo każdy, którego próbowałam, nie spełniał moich oczekiwań. A to słabo rozpuszczał makijaż, a to szczypał w oczy, a to nie chciał się dobrze zmyć z twarzy. W sumie pasował mi wcześniej tylko olejek z MAC, ale jego cena już troszkę mniej. I kiedyś przy okazji zakupów w markecie natknęłam się na Lawendowy olejek do demakijażu marki Lirene. Skusił mnie, ponieważ to Lirene i jest lawendowy a w środku pływa kwiat lawendy. Cena regularna za 100 ml to około 30 zl, ale wtedy była na niego promocja 18,99 zl a i tak można jeszcze taniej go kupić. 

Olejek jest, jak widać, w małej plastikowej butelce 100 ml z zamknięciem z dozownikiem, dzięki któremu łatwo wylać odpowiednią ilość produktu. Butelka jest poręczna, choć wcale bym się nie obraziła gdyby można było dokupić pompkę. Bardzo podobają mi się grafiki i to, że w środku jest kwiat lawendy. Sam olejek też bardzo ładnie lawendowo pachnie. Ci, którzy lubią ten zapach, będą zadowoleni. Gorzej z tymi, którzy nie lubią. Jest jeszcze inna wersja tego olejku, chyba z INCA INCHI - jeszcze nie używałam.


Sposób użycia. 

Ja mam swój sprawdzony i jego Wam tu opiszę. 

Olejku zawsze używam na suchą twarz ( z makijażem oczywiście) i suchymi dłońmi. Jeżeli dłonie są mokre lub twarz została wcześniej opłukana, efekty nie są tak dobre. Także na suche dłonie wylewam olejek - będzie to ilość może 1/3 - 1/2 łyżeczki, nie więcej. Olejek rozprowadzamy odrobinę w dłoniach i masuję nim twarz i szyję - wszędzie tam, gdzie miałam nałożony makijaż. Masuję dokładnie przez około minutę - również oczy. Oczywiście nie pocieram mocno oczu, robię to bardzo delikatnie. Olejek nie szczypie mnie w oczy a wszystko dokładnie rozpuszcza. Po takim masażu spłukuję dokładnie wszystko ciepłą wodą i sięgam po sprawdzony żel do mycia twarzy. Owszem, olejek bardzo dobrze spłukuje się ze skóry i nie pozostawia tłustej warstwy, ale jest to po prostu etap demakijażu a żel służy do domycia skóry. 

Po takim zabiegu twarz mam dokładnie oczyszczoną i mogę nakładać pielęgnację. Olejek radzi sobie nawet z mocnym makijażem, z podkładami typu Double Wear czy wodoodpornym tuszem do rzęs. Jednocześnie dla mojej skóry jest na tyle lekki, że nie powoduje zapychania czy powstawania niedoskonałości. Wręcz przeciwnie - w momencie gdy na chwilę go odstawiłam, mój makijaż nie był tak dokładnie domywany i wtedy coś powyskakiwało. 

Ja bardzo polecam. 

Ania | Kosmetykoholizm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Kosmetykoholizm , Blogger