#SKWARKA czyli Ania, Onyx i solarka :)
Hej :)
Specjalistyczny balsam po opalaniu przedłużający opaleniznę. Wzbogacony o drogocenne oleje ze słodkich migdałów i olej Makadamia intensywnie nawilżają, opóźniają złuszczanie się naskórka tym samym przedłużają efekt opalenizny. Pantenol działa kojąco i łagodząco pozostawiając skórę miękką i nawilżoną. Wielofunkcyjny kosmetyk, który pielęgnuje Twoją skórę, ale przede wszystkim , przedłuża opaleniznę.
Tą saszetkę zużyłam na dwa razy - po 2. i 3. opalaniu.
Ten produkt niesamowicie nawilża naszą skórę. To uczucie jest natychmiastowe i długotrwałe. Daje ukojenie i odświeżenie dla skóry po naświetlaniu. Jest bardzo wydajny, ma lekką konsystencją. Podoba mi się również jego świeży zapach. Czy przedłuża opaleniznę? Ciężko powiedzieć. Żeby to ocenić musiałabym dłużej go poużywać :)
I mam pytanie do Was :)
Jaki jest Wasz stosunek do solarium?
Chodzicie czy nie? Jeżeli Tak, to stojące czy leżące?
Dajcie znać, chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat.
Z solarium normalnie nie korzystam. Brak czasu i w sumie w okresie zimowym opalenizna nie jest mi potrzebna. Ale lato, krótki rękaw, spodenki, sukienki... Przydałoby się jakoś wyglądać :)
Przed wyjazdem na wakacje zastanawiałam się właśnie nad skorzystaniem z solarium ale nie byłam pewna. Kilka dni poźniej dostałam pytanie o chęć poznania kosmetyków marki Onyx. Znak?! Tak!!
Stwierdziłam, że to przeznaczenie i można się na solarium przejść.
Marka ONYX specjalizuje się właśnie w kosmetykach do korzystania w solarium.
Od marki Onyx dostałam 3 saszetki produktu do opalania No.5 oraz saszetkę produktu po opalaniu.
Marka ONYX specjalizuje się właśnie w kosmetykach do korzystania w solarium.
Od marki Onyx dostałam 3 saszetki produktu do opalania No.5 oraz saszetkę produktu po opalaniu.
Przed wakacjami byłam na solarium dwa razy, na 6 i 8 minut oraz 10 minut po powrocie z wakacji. Wolałam być krócej niż zrobić sobie krzywdę spieczeniem skóry. Ja oczywiście wybrałam solarium stojące. Tylko raz w życiu byłam na leżącym i ... Nigdy więcej!
Nie dość, że to leżące jest jak trumna to obrzydza mnie fakt, iż leżało w nim przede mnà tyle osób. Bleee! Ta świadomość wywołuje we mnie ciarki!
W solarium stojącym pod stopami mam świeżo urwany kawałek folii lub papieru i staram się niczego nie dotykać!
No.5 Przyspieszacz opalania zawiera substancję MelanoBooster™, która stymuluje produkcję melaniny wewnątrz skóry. W maksymalnie krótkim czasie pozwala uzyskać efekt pięknej opalenizny. N'ERGY Tanning Complex™ zwiększa możliwość skóry do produkcji kolagenu, poprawia jej elastyczność i napięcie. Uwodzi zniewalającym zapachem pozostawiając pięknie opaloną i doskonale nawilżoną skórę.
Muszę przyznać, iż spełnił swoją rolę. Jak pisałam wyżej, z solarium chciałam skorzystać przede wszystkim dla "rozruszania"skóry. Nie chciałam jechać na wakacje całkiem biała i spiec się szybko na słoneczku. Tak by pewnie było.
Po pierwszej wizycie w solarium, po 6 minutach, praktycznie nie widziałam efektu. Ale czego się spodziewać po 6 minutach, a nie chciałam robić dłuższej sesji na pierwszy raz. Dwa dni później poszłam już na 8 minut i tego samego dnia wieczorem widać było opaleniznę. Bardzo ładną, lekko karmelową, bez tej pomarańczowej nuty, tak często towarzyszącej opaleniźnie z solarium.
Na wakacjach nieco się opaliłam ( choć jak to ja - bez szału) i po powrocie wybrałam się na solarium po raz trzeci - tym razem na 10 minut. Następnego dnia moja opalenizna był już baaardzo fajna, taką mogłabym mieć cały rok :)
Co do właściwości - przyspieszacz ma lekką konsystencję, która bardzo dobrze rozprowadza się po ciele. Wnika dość szybko, ale pozwala na swobodne wmasowanie produktu w skórę. Ma bardzo ładny zapach, nie jest może zniewalający, ale podoba mi się. Saszetka 15 ml wystarcza na pokrycie całego ciała. Sądzę, że dziewczyny o drobnej i szczupłej budowie, będą mogły wykorzystać taką saszetkę na dwa razy.
Dostępne pojemności to 200 i 15 ml
No.5 Przyspieszacz opalania zawiera substancję MelanoBooster™, która stymuluje produkcję melaniny wewnątrz skóry. W maksymalnie krótkim czasie pozwala uzyskać efekt pięknej opalenizny. N'ERGY Tanning Complex™ zwiększa możliwość skóry do produkcji kolagenu, poprawia jej elastyczność i napięcie. Uwodzi zniewalającym zapachem pozostawiając pięknie opaloną i doskonale nawilżoną skórę.
Muszę przyznać, iż spełnił swoją rolę. Jak pisałam wyżej, z solarium chciałam skorzystać przede wszystkim dla "rozruszania"skóry. Nie chciałam jechać na wakacje całkiem biała i spiec się szybko na słoneczku. Tak by pewnie było.
Po pierwszej wizycie w solarium, po 6 minutach, praktycznie nie widziałam efektu. Ale czego się spodziewać po 6 minutach, a nie chciałam robić dłuższej sesji na pierwszy raz. Dwa dni później poszłam już na 8 minut i tego samego dnia wieczorem widać było opaleniznę. Bardzo ładną, lekko karmelową, bez tej pomarańczowej nuty, tak często towarzyszącej opaleniźnie z solarium.
Na wakacjach nieco się opaliłam ( choć jak to ja - bez szału) i po powrocie wybrałam się na solarium po raz trzeci - tym razem na 10 minut. Następnego dnia moja opalenizna był już baaardzo fajna, taką mogłabym mieć cały rok :)
Co do właściwości - przyspieszacz ma lekką konsystencję, która bardzo dobrze rozprowadza się po ciele. Wnika dość szybko, ale pozwala na swobodne wmasowanie produktu w skórę. Ma bardzo ładny zapach, nie jest może zniewalający, ale podoba mi się. Saszetka 15 ml wystarcza na pokrycie całego ciała. Sądzę, że dziewczyny o drobnej i szczupłej budowie, będą mogły wykorzystać taką saszetkę na dwa razy.
Dostępne pojemności to 200 i 15 ml
Specjalistyczny balsam po opalaniu przedłużający opaleniznę. Wzbogacony o drogocenne oleje ze słodkich migdałów i olej Makadamia intensywnie nawilżają, opóźniają złuszczanie się naskórka tym samym przedłużają efekt opalenizny. Pantenol działa kojąco i łagodząco pozostawiając skórę miękką i nawilżoną. Wielofunkcyjny kosmetyk, który pielęgnuje Twoją skórę, ale przede wszystkim , przedłuża opaleniznę.
Tą saszetkę zużyłam na dwa razy - po 2. i 3. opalaniu.
Ten produkt niesamowicie nawilża naszą skórę. To uczucie jest natychmiastowe i długotrwałe. Daje ukojenie i odświeżenie dla skóry po naświetlaniu. Jest bardzo wydajny, ma lekką konsystencją. Podoba mi się również jego świeży zapach. Czy przedłuża opaleniznę? Ciężko powiedzieć. Żeby to ocenić musiałabym dłużej go poużywać :)
I mam pytanie do Was :)
Jaki jest Wasz stosunek do solarium?
Chodzicie czy nie? Jeżeli Tak, to stojące czy leżące?
Dajcie znać, chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat.
ja na solarium w zyciu nie byłam i nie pójdę :D
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
Usuńmi wystarcza słońce, żeby osiągnąć piękną opaleniznę :) na solarium nigdy nie byłam i się nie wybieram ;)
OdpowiedzUsuńNo to dobrze :) Ja mam ten problem, że nie mam kiedy i gdzie się poopalać, oprócz wakacyjnego wyjazdu.
UsuńChodziłam na solarium kilka lat temu, czy leżące czy stojące, ale mi się szybko znudziło i wolę być blada ;))
OdpowiedzUsuńJak lubisz bladość to pewnie. Ja jednak lubię być opalona :) Częśto wybieram samoopalacze :)
UsuńJa jak smigałam to lubiłam te cudaki ;D
OdpowiedzUsuńTo fajne produkty :)
Usuńkorzystam głownie przed okresem letnim aby złapać troszkę koloru... preferuje tylko stojące :)
OdpowiedzUsuńhmmm... nigdy nie korzystałam z tego typu przyśpieszaczy ciekawe jak cenowo wyglądają produkty tego typu... Pozdrawiam
Jest spora rozpiętość cenowa.
UsuńJa zawsze korzystam z przyspieszaczy. W ogóle to powinno się używać jakiegoś produktu w solarium, nie powinno się ot tak wchodzić, a panie z solariów bardzo często "zapominają" o tym poinformować klientki.
ja czasem korzystam, choć w tym roku jeszcze nie byłam :) Ale np. przed weselem, czy podobną okazją jest to dla mnie nawet wskazane :) Swego czasu używałam takich saszetkowych cudów, które można kupić w solarium, ale potem znacznie lepiej sprawdzał się olejek przyspieszający opalanie, który można też stosować na słońce :) Stojące, czy leżące? hmm, częściej wybierałam stojące ale na leżącym można dużo lepiej opalić sobie nogi, szczególnie łydki :)
OdpowiedzUsuńWiem, że można lepiej sobie opalić nogi, ale leżące solarium tak mnie obrzydza, że... brrr, aż mam ciarki na plecach :)
UsuńI też tak właśnie korzystam "okazyjnie" z solarium. Jak chcę uzyskać opaleniznę to tylko samoopalacze lub solarka :)
Nie chodzę, nie lubię, wolę samoopalacze ;P
OdpowiedzUsuńSamoopalacze to ja i owszem :) Bardzo lubię. Już niedługo dwa się pojawią na blogu :)
Usuńdla mnie solarium moze nie istniec. Zawsze mnie słonce tak zjara ze jestem mulatka jak ta lala ;)
OdpowiedzUsuńTo zazdroszczę! Ja nie dość, że się powoli opalam, to w ogóle nie mam gdzie i kiedy się poopalać :(
UsuńJa prowadziłąm swoje przez 2 lata i tez miałam w sprzedaży ich kosmetyki. Jedne z lepszych i w miarę tańszych, a Booster, chwaliłam sobie. Polecam przyspieszacze niż bronzery, które tylko brudzą ;)
OdpowiedzUsuńA ja sama nie korzystam już z solarki, jakoś mi nie podchodzi ;) Chyba , że zimą dla wygrzania się ;)
Wydaje mi się, że te kosmetyki były dostępne w solarium, do którego chodziłam kilka lat temu. Ale tez nie pamiętam dokładnie.
UsuńJa na solarium idę raz na ruski rok ale nie wyobrażam sobie wejść bez smarowania się niczym.
ja to w ogóle mam problem z opalaniem, bo zawsze na czerwono... choć lubię być opalona (ale moja opalenizna jest raczej jasna) więc rzadko to robię, a nawet bardzo rzadko;)
OdpowiedzUsuńco do solarium, tak z umiarem jak Ty, właśnie dla "rozruszania skóry", by nie podrażniło jej pierwsze słońce, jak najbardziej, a potem króciutko dla podtrzymania... - to jestem na tak:)
pozdrawiam ciepło
:)
Ja wlasnie też w ten sposób. Regularnego chodzenia do solarium sobie nie wyobrażam, tak 2-3 razy w tygodniu / to nie dla mnie :)
Usuńja również i boję się i brzydzę tradycyjnego solarium - dlatego nigdy nie byłam i raczej nie pójdę. za czasów, gdy miałam kompleksy, że jestem bladziochem nie było stojącego solarium, więc musiałam się zaakceptować ;)
OdpowiedzUsuńostatnio jednak używałam samoopalacza - i po dwóch dniach ztęskniłam za bradą cerą! ;)
a co do tradycyjnego opalania - nie wchodzi u mnie w grę. wystarczy mi chwila na słońcu, nawet z dużym filtrem i moja skóra robi się czerwona, często nawet poparzona ;(
UsuńBycie opalonym to nie przymus. Ja po prostu lubię jak moja skóra ma ciemniejszy odcień niż naturalnie. Ale na leżące nie pójdę, nie ma szans!
UsuńNie byłam i nie pójdę bo.... mam klaustrofobię ;P A do tego wystarczyło obejrzeć jedną z części "Oszukać przeznaczenie" i mam pozamiatane ;P Jeżeli już to wybieram naturalne opalanie :)
OdpowiedzUsuńNoo! Tym filmem to można dię nakręcić :) ja nie mam jak i kiedy sie popłakać naturalnie :)
Usuńja nie chodzę na solarium, bo jednak mogę być opalona max tydzień potem się irytuję.
OdpowiedzUsuńWolisz być blada? Mi jakoś bardziej pasuje opalenizna :)
UsuńKiedyś chodziłam regularnie, choć ostrożnie, nie z przesadną częstotliwością. W opaleniźnie czuję się lepiej i szczuplej, poprawia mi się cera, znikają niespodzianki z dekoltu i pleców, lepiej się czuję bez makijażu. Od kiedy przeprowadziłam się do Anglii nie chodziłam, bo byłam zbyt leniwa - nie miałam nigdzie blisko do solarium, teraz się przeprowadziliśmy i dosłownie mam trzy minutki drogi, ale wydaje mi się słabe te łóżko i trochę szkoda mi pieniędzy. Solarium wychodzi tu dość drogo. A do tego dalej jestem leniuchem i jak się rozsiądę po pracy w domu, to już mi się nie chce iść ;) Dla mnie solarium to fajna opcja, bo bardzo źle znoszę siedzenie na słońcu, długo nie wytrzymam, bo zaraz się źle czuję i nie znoszę się opalać.
OdpowiedzUsuńA co do kosmetyków, u nas kiedyś był szał do tego stopnia, że czasem wszędzie był wykupiony, na przyspieszacz do opalania z Ziaji. kosztował 6 czy 10zł i działał cuda. Teraz go mam znów, ale trochę zmienili opakowanie, nie wiem czy nie kombinowali też ze składem.